top of page

Wycieczka do miasta Mistrza Kopernika!

  • Mistrzowie Słowa
  • 30 paź 2018
  • 2 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 18 lis 2018


13 września wyjechaliśmy razem z klasą 6C na dwudniową wycieczkę do Torunia.

Dzień pierwszy - z rana wyjechaliśmy z pod szkoły autokarem do Torunia. Na miejsce dotarliśmy o 12, zwiedzanie zaczęliśmy od starówki gdzie mieliśmy czas na zakup pamiątek, najbardziej zainteresowała innych manufaktura cukiernicza gdzie można było kupić własnego wyrobu lizaki bądź cukierki, były też również inne ciekawe sklepy, furorą były również balony z helem, które kupowali żeby następnie wciągać z nich hel, te głośniki były zabawne. Potem poszliśmy na obiad do baru "Małgośka”. Po obiedzie, najedzeni dostaliśmy przerwę. Kiedy przerwa minęła mieliśmy się spotkać przy barze o określonej godzinie gdzie czekał na nas przewodnik oprowadzający nas po starym Toruniu. W trakcie zwiedzania nieoczekiwanie zaczął padać deszcz, wydawało nam się, że tylko na chwilę zaczęło kropić ale to był tylko początek. Deszcz towarzyszył nam prawie przez całe zwiedzanie. Ja miałam szczęście bo w swojej nerce zmieściłam płaszcz przeciwdeszczowy, który dosięgał aż do ziemi, przypuszczam że dwie osoby spokojnie by się tam zmieściły, niektórzy nie mieli szczęścia, gdyż zapomnieli płaszczy przeciwdeszczowych. Kiedy deszcz się uspokoił poszliśmy do fabryki pierników gdzie każdy z nas zrobił swój własny ozdobny piernik. Gdy szliśmy do autobusu, nagle Leszkowi uciekł jego balon z helem i odleciał chen daleko... aż w końcu nikt go nie widział. Kilka atrakcji było za nami, właśnie mieli nas zawieść do naszego miejsca noclegu, do Fortu numer IV gdzie były dwa pokoje wieloosobowe z łóżkami piętrowymi , dziewczyny dostały jeden a chłopacy drugi. Mieliśmy pół godzinki na odpoczynek, rozpakowanie się i przebranie. Czekała na nas kolacja a wraz z nią ostatnia z atrakcji na ten dzień, zwiedzanie fortu z pochodniami. Pochodnie trzymali opiekunowie. Zwiedziliśmy zakątki fortu, w środku i na zewnątrz. Po udanym dniu, no może w prawie gdyby nie ten deszcz, poszliśmy spać.

Dzień drugi – gdy obudziliśmy się, wstało słońce my się ogarnęliśmy przebraliśmy i poszliśmy na śniadanie, a potem spakować się. Wyjechaliśmy z Fortu, ale to nie był koniec tej wycieczki gdyż czekały na nas jeszcze trzy atrakcje: pierwsza- wizyta w młynie wiedzy,druga- ogród zoologiczno - botaniczny i trzecia czyli laboratorium kuchni molekularnej. W młynie wiedzy było EKSTRA. (PS: to nie był młyn, tylko tak się nazywa.) Były wypasione "maszyny" które w ciekawy sposób nauczały praw fizyki i nie tylko, młyn miał aż sześć pięter, każdy o innej tematyce, był wodny gdzie wbijało się za pomocą pistoletu na wodę piłeczki albo z klocków lego budowało się tamę. Znajdowały się tam też strefy o tematyce astronomicznej i o budowie cała. Najfajniejszą „maszyną” była taka „kapsuła” do której się wchodziło, pociągało za sznurek i było się w bańce. Było tam genialnie. Po Młynie wiedzy pojechaliśmy do ogrodu zoologiczno - botanicznego gdzie Pani przewodnik oprowadziła nas po ogrodzie, zaczynając od klatek ze zwierzętami, potem terrarium z gadami i ptaszarnia z śmiesznymi i słodkimi papugami oraz ptaszkami. Były też kozy i alpaki, żubry, osiołki i wiele innych zwierząt. Temu wszystkiemu towarzyszyły wspaniałe i ciekawe rośliny i drzewa. Po wizycie w ogrodzie piechotką poszliśmy do baru „Małgośka” gdzie czekał na nas obiad. Po obiedzie wybraliśmy do laboratorium kuchni molekularnej gdzie podzielono nas na grupy, gotowaliśmy ikrę (nie była prawdziwa) „makaron” i „klopsy” kolowe. Tak się skończyła nasza wycieczka do Torunia. Na pewno będziemy ją dobrze wspominać :)



Comentarios


bottom of page